niedziela, 22 kwietnia 2012

61. Banan.

Zwiedziłaś chyba cały Madryt, nakupowałaś tyle pamiątek, że ledwo miesciły ci się w torbie. Wybrałaś się na plażę, by choć przez ten jeden dzień ząłapać choć troszkę opalenizny. Leżałaś sobie tak ze słuchawkami w uszach, aż w pewnym momencie dostałaś od kogoś piłką w głowę. Wstałaś cała zdenerwowana, rozglądałaś się w około i zauważyłas chłopaków grających w piłkę palażową. Podbiegłaś do nich, mieli słodkie uśmiechy na twarzy. Ty rzuciłaś piłką w Liama. L: Ała, za co to?! T: Za wszystko, jesteście normalni! Krzyczałaś na nich jak na własnego psa, rzucając przy tym w nich piaskiem. Chłopaki zszokowani, patrzeli na ciebie z przerażeniem. Niall podszedł cię od tyłu, chwycił twoje ręce i szepnął ci do uszka: wiesz, podobasz mi się, jak się złościsz. T: Mi wcale nie jest do śmiechu. Chłopaki w ramach przeprosin zaproponowali ci przejażdżkę na bananie wodnym. Zgodziłaś się, mając pewien plan żeby im się odwdzięczyć za siniaka. Płynęliście tak sobie, po kolei spychałaś chłopaków z banana. Z tej przejażdżki tylko ty wróciłaś cała.Chłopaki kiedy przypłynęli do brzegu wykończeni wysiłkiem fizycznym. Słońce prawie zachodziło, a jeszcze mieliście pięć godzin wolnego na lądzie. Zaproponowałaś chłopakom wspólny wypad na dyskotekę. Tańczyłaś sobie z Louisem kiedy Liam wszedł między was i powiedział: Obijamy! Nie minęła nawet chwila, a tu następni chłopaki zaczęli cię odbijać w tańcu. Kiedy skończył się kawałek, chciałaś iść sobie usiąść, lecz podszedł do ciebie Zeyn i poprosił cię do tańca. Był to bardzo wolny kawałek, który specjalnie zagrali dla was po polsku. Była to piosenka pt. ,, Od dziś". Przytuliłaś się do Zeyna, był bardzo cieplutki i bardzo słodko pachnął. Później wypiłaś kilka drinków, pod namową Naill'a. Kiedy zorientowaliście, że za pięć minut wasz statek odbija od portu, zaczęliście panicznie biec w stronę statku. Harry wziął cię na barana i do samego statku biegł tak z tobą. Kiedy wróciliście z powrotem na statek, oberwało się wam od waszej wychowawczyni. Następny dzień spędziliście w kozie, bez jedzenia i picia, oraz zabroniono się wam do siebie odzywać. Prze kolejne dwa dni płynęliście do Afryki, gdzie czekały was jeszcze większe tarapaty na sawannie.

1 komentarz: