środa, 18 kwietnia 2012

57. Pierwsza lekcja.

Drr.. Budzik zadzwonił. Wstałaś jak nie żywa, nie mogłaś spać przez całą noc. Poszłaś do łazienki, szybki prysznic, zęby umyte, szybkie ubieranie. O mało dziś nie spóźniłaś się na pierwszą lekcję. Weszłaś do klasy, wszyscy siedzieli już w swoich ławkach. Twoja pani nie tolerowała spóźnień a wyglądała jak z meksykańskiej masakry 3. Pani powiedziała usiądziesz z Zeynem. Przerżnie namalowało się na twojej twarzy. Zeyn pokiwał ręką do ciebie i pokazał ci twoje miejsce. Jest w końcu ruszyłaś się z miejsca, usiadłaś koło niego. Z: cześć, ty mnie chyba znasz, a jak ty masz na imię? T: Magda. Z: skąd jesteś? T: z polski. Z: polka, gorąca laska z ciebie. T: dzięki. Z: ty przypadkiem nie mieszkasz koło nas? T: tak. Z: chłopaki, mamy super sąsiadkę, wbijemy dzisiaj do ciebie pograć w pokera^^. Pani: cisza tam z tyłu, dziś porozmawiamy o mitochondriach. Klasa: niee, tylko nie to. Lekcja jakoś zleciała, ale nie umiałaś się skupić ponieważ chłopaki z 1d patrzyli się na ciebie jak na świętą krowę. To było dziwne, po lekcji czułam się jak by mnie śledzili. Louis chciał mi nawet nieść torbę. Mówię wam nie przeżyła bym tego, gdy by nie to, że już za 1 dzień będziemy we
Francji !! Oh, ale mówię wam, że ta radocha nie będzie trwała długo.  

2 komentarze:

  1. Nie mogę się doczekać co się będzie dziać we Francji :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja bym nie mogła się skupić, gdyby tak na mnie patrzyli... Ale fajna lekcja ;)

    OdpowiedzUsuń