
Następnego dnia...
Nadszedł dzień transmisji na żywo. Każdy zawodnik był już gotowy do występu tylko nie Harry.
H: Gdzie jest T.I ?. Bez niej nie wystąpię.
Lou: Na pewno już jedzie.
H: Nie będę tu stał bezczynnie pojadę do niej.
Harry w twoim akademiku....
Wparował na dziesiąte piętro, twoja lokatorka o mało nie przeżyła zawału.
H: Gdzie jest T.I?
Lokatorka: Pojechała do weterynarza.
H: Co teraz?
Lokatorka: Tak jej pies ma dziś operację na nogę, chciała być przy nim.
H: Rozumiem, gdzie jest ten weterynarz?
Lokatorka: Ulica Różana 143a.
Harry wybiegł z pokoju i z piskiem opon ruszył w twoim kierunku. Kiedy dotarł na miejsce, o mało ty jeszcze nie zeszłaś na zawał.
Ty: Co ty tu robisz? Nie powinieneś tera występować?
H: Powinienem, ale bez ciebie nie wyjdę na scenę.
T: Jakie to słodkie.
H: Wcale nie, podeptałaś mi wczoraj buty za pół miliona, to nie było wcale słodkie. Lou aż się rozpłakał jak je zobaczył, całe zbrudzone, a całą noc je czyścił własną śliną. O mało się nie odwodnił biedaczek.
Ty: Oj to przepraszam, nie chciałam go rozzłościć.
H: To jest nie ważne, kiedy ciebie zobaczyłem przeżyłem szok, myślałem że przyjdzie jakaś siwa babka itp. A tu taka laska no nie mogę. Dlaczego dopiero teraz pojawiłaś się w moim życiu.
Ty: Nie wiem, ale to przez te stypendium.
H; Bogu niech będą dzięki, ze w końcu się tu pojawiłaś. To co lecimy odstawić naszego swinga i pójdziemy na kawę?
Ty: Skuszę się z wielką chęcią na małą czarną, ale dopiero po twoim niebiańskim tańcu.
Oczywiści każdemu wiadomo 1D przeszło dalej, nie podeptałaś butów Harre'go i nawet Lou ci wybaczył to co zrobiłaś dzień wcześniej. Czy coś między wami zaiskrzyło kto wie, ale raczej każda z was ma swoje indywidualne zakończenie. Koniec historii i czekam na wasze miłe komentowanie.
Super imagin wyszedł ci ;)
OdpowiedzUsuńNormalnie uwielbiam Cię i Twoje imaginy : )
OdpowiedzUsuńW.